Zaglądam do lodówki, a tam węgiel. Modyfikowany. Był taki moment, kiedy "Modyfikowany węgiel" wyskakiwał z dosłownie każdego zakamarka Internetu. Nie do końca wiedziałam, o czym ten serial i książka w ogóle opowiadają - ale że na pewno jest to coś fajnego, innego, oryginalnego. Co się okazało? Fajne - w sumie tak, inne i oryginalne - i tak, i nie. Richard Morgan stworzył fascynujący świat, po czym umieścił średnio ciekawego bohatera i nieciekawą historię. Może "nieciekawa" to niewłaściwe słowo, bo bynajmniej nie chodzi mi o to, że intryga nie jest wciągająca. Jest, i to bardzo - cóż, to skomplikowane. Autor zabiera nas do świata, w którym śmierć nie istnieje. Oczywiście nie dla każdego. Dla uprzywilejowanych, dla bogatych. Ci nie muszą martwić się starzeniem i chorobami, mogą po prostu kupić sobie nowe ciało. Problemem nie jest również nagła śmierć w wypadku czy zabójstwo, bo kogo stać, ten może zrobić sobie kopię swojej świadomości. Może nawet zakupi
Rozczarowanie, zawód, niedosyt: blog o książkach, które miały być bardzo dobre, ale nie są